
Kurs Metodyki Harcerek
"Dąbrowa"

STOPNIOWANIE TRUDNOŚCI
Abyście lepiej mogły zrozumieć w nasz dzisiejszy temat wprowadzę Was w niego poprzez, mogłoby się wydawać, trywialny, ale jak dla mnie bardzo trafny przykład, prosto z mojego domu. Myślę, że niejedna z Was mogłaby się z tą sytuacją utożsamiać, dlatego posłużę się anegdotą, aby dokładniej wyjaśnić to, co chcę Wam przekazać. Żeby lepiej wczuć się w klimat opowieści, wyobraźcie sobie klasyczne przygotowania do świąt. Z moich doświadczeń wynika, że zazwyczaj wyglądają one bardzo podobnie.
Moja mama, jak pewnie każda, podchodzi do tej sprawy z zakrojoną na szeroką skalę logistyką działań. Ja, jako młoda, wchodząca w dorosłe życie kobieta, muszę przyuczać się do „zawodu” przyszłej gospodyni, więc moim zadaniem jest pomoc przy przygotowaniu wszystkich dań i ciast, na podstawie tradycyjnych, przekazywanych z pokolenia na pokolenie przepisów (oczywiście, sformułowanie użyte przez mamę z przymrużeniem oka). Mój starszy brat, ponieważ nie pali się do kuchennych rewolucji, zostaje oddelegowany do gruntownego sprzątania podłóg, poczynając od starannego odkurzania wszystkich zakamarków, na trzepaniu dywanów kończąc. Moja młodsza siostra dostaje misję wysprzątania całego domu, łącznie z tymi miejscami, w które zagląda się tylko te kilka razy do roku, gdy przychodzą święta. Moja najmłodsza siostra, ponieważ bardzo chce czuć się potrzebna, również nie zostaje pominięta – jej zadaniem jest posprzątanie zabawek w swoim pokoju, co zostaje wypowiedziane przez mamę w taki sposób, że nagle, właśnie od tego zajęcia zostaje uzależnione powodzenie naszych świąt! Zostaje jeszcze tata. Głowa rodziny również może liczyć na zagospodarowanie swojego wolnego czasu w postaci przemierzania sklepowych alejek. Cel to zdobycie wszystkich niezbędnych składników do potraw. A nad wszystkim czuwa oczywiście mama, która na swoje barki, poza pilnowaniem nas wszystkich, bierze pozostałe obowiązki, które mogą zostać wykonane tylko przez nią osobiście.
Brzmi znajomo? Myślę, że na pewno. Ale poza tym, że większość z nas może spotkać się z podobną sytuacją w domu, dla mnie jest to idealny przykład zastosowania przez nieświadomą tego mamę zabiegu, jakim jest stopniowanie trudności. Każdy z nas dostał odmienne zadanie, dostosowane do poziomu swojej samodzielności i posiadanych umiejętności. Dzięki temu, wszyscy czują się zaangażowani, potrzebni i stają się częścią wspólnego sukcesu!
Analogicznie do przedstawionej przeze mnie opowieści, stopniowanie trudności wykorzystywane jest przez nas również w harcerstwie. Co więcej, jest to jeden z fundamentów działania naszej organizacji, wykorzystywany praktycznie w każdym aspekcie jej działań. Czego dokładnie dotyczy? W teorii, chodzi tu przede wszystkim o podział na metodykę zuchową, harcerską i wędrowniczą; sprawności, które mają różne stopnie trudności; stopnie harcerskie, stopnie instruktorskie, nasze funkcje i wiele więcej. Wszystko to jest właśnie stosowaniem stopniowania trudności, które nierozerwalnie łączy się z procesem wychowywania i rozwoju naszych harcerek.
Jak w rodzinie za powodzeniem danych działań stoi mama lub tata, tak jeśli chodzi o nasze harcerki, za sukces odpowiada przemyślane działanie drużynowej, we współpracy z Radą Drużyny. To ona, w porozumieniu z zastępowymi, czuwa nad tym, aby wszystkie harcerki miały rozpisane swoje stopnie – adekwatnie do wieku i indywidualnych zdolności. Ochotniczka, tropicielka, samarytanka, wędrowniczka, Harcerka Rzeczypospolitej, mnogość stopni pozwala nam dostosować zadania indywidualnie dla każdej harcerki. W taki sposób, aby zdobywanie ich było dla niej jednocześnie wyzwaniem na miarę jej potrzeb, ale i wielką radością, pozwalającą zdobywać nowe doświadczenia.
Podobnie jest w przypadku sprawności, które również mają rozpisane zadania w różnych stopniach trudności, aby wszystkie nasze harcerki, które posiadają inne talenty i są na różnym poziomie rozwoju, mogły znaleźć coś dla siebie i czerpać satysfakcję ze zdobywania kolejnych umiejętności.
Stopniowanie trudności jest rzeczą bardzo naturalną i myślę, że wiele z Was wykorzystuje je w swojej działalności harcerskiej, czasami nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Kiedy ja teraz analizuję swoje zachowanie z czasów, gdy pełniłam funkcję drużynowej, czy nawet zastępowej, również widzę, jak często sięgałam i wykorzystywałam je w swoich działaniach. Gdy organizowałam zbiórkę lub wyjazd mojej jednostki, nieodłącznym elementem przygotowań był podział zadań pomiędzy harcerki, z którymi współpracowałam. W jaki sposób dobierałam harcerki do wykonania konkretnych zadań? Odpowiedzią na to jest właśnie stopniowanie trudności. Poza tym, że chciałam wykorzystać umiejętności, które posiadały moje harcerki, to nie raz wolałam pokazać im jak dużo mogą nauczyć się poprzez te przygotowania, dając im zadania, które z pozoru wydawały się trudne, wręcz niemożliwe do wykonania. Jednak kiedy przystępowały do działania, szybko okazywało się, że ich obawy były niesłuszne. Tu właśnie leży mądrość i doświadczenie drużynowej, aby tak dobrać zadania, aby z jednej strony były w zasięgu możliwości danej osoby, a z drugiej dawały jej szansę do nauki nowych, przydatnych umiejętności.
Bardzo pomocne są w tym przypadku stopnie. To one kryją w sobie bardzo wiele zadań, które pomagają naszym harcerkom się rozwijać, a nam ułatwiają pracę w drużynie. Wystarczy tylko wiedzieć, co zawierają próby naszych druhen, aby móc wykorzystać je w procesie przygotowań np. do obozu.
Nie należy zapominać o tym, jak ważne jest stopniowanie trudności w pracy z naszymi harcerkami. Z jednej strony, jest to szalenie istotne w ich rozwoju, pozwala im nieraz pokonywać własne słabości, wewnętrzne bariery i osiągać z pozoru niemożliwe rzeczy. Często jednak dzieje się to tylko za sprawą rozsądnego nałożenia na nie zadań, które będą często wyjściem z własnej strefy komfortu i otworzeniem się na nowe doświadczenia. Tylko jeśli harcerki dużo się angażują w działalność swoich jednostek, są bardzo aktywne w wypełnianiu swoich obowiązków, realizują zadania na kolejne stopnie, mogą się spełniać i realizować założone cele. Gdyby wciąż robiły rzeczy, które opanowały już do perfekcji, niczego nowego by się nie nauczyły, a ich rozwój na pewno stanąłby w miejscu. Z drugiej strony, stopniowanie trudności jest bardzo przydatnym elementem w pracy drużyny, która będzie dobrze działała, jeśli swój wysiłek w jej rozwój włożą wszystkie jej członkinie, odpowiednio pokierowane przez drużynową. Siła tkwi we współdziałaniu i tylko pracując razem, można osiągnąć coś naprawdę wielkiego!
phm. Katarzyna Pieprzowska HR